Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Absolwentka Edukacji Lubasz została dawcą szpiku kostnego

MN
Szczęściara - tak może powiedzieć o sobie i - żeby było jasne - tak właśnie mówi Julita Gołębiewska, która oddała cząstkę siebie, aby uratować życie innej osoby. Czy można zrobić w życiu coś lepszego i bardziej szlachetnego?

Julita kilka dni po swoich 18. urodzinach poszła do laboratorium, aby pierwszy raz oddać krew. Marzyła o tym od dziecka. Chciała, po prostu, przysłużyć się innym ludziom. - Już jako mała dziewczynka przypatrywałam się temu, jak mój tata oddawał krew, dlatego nie boje się strzykawek. Marzyłam o tym, aż w końcu sama będę mogła to zrobić - opowiada Julita Gołębiewska.

Poza tym w szkole brała udział w różnych akcjach, które miały na celu promowanie krwiodawstwa.- Edukacja Lubasz organizowała wiele akcji charytatywnych i wyjazdów w celu oddania krwi. To również mnie ukształtowało - mówi.

Julita Gołębiewska krew oddaje regularnie, co jakieś trzy miesiące. Do bazy dawców szpiku zapisała się od razu, gdy pierwszy raz poszła oddać krew. Było to 3,5 roku temu - po tym, jak skończyła 18 lat.

W czerwcu tego roku zadzwonili do niej z fundacji DKMS, największej bazy komórek macierzystych i szpiku kostnego w Polsce. Przez telefon usłyszała: Znaleźliśmy pani bliźniaka genetycznego. Może go pani uratować oddając swój szpik.

Ta informacja spadła na nią jak grom z jasnego nieba. Nie wierzyła w to, co usłyszała. - Wracałam akurat z wesela z Ukrainy, także proszę sobie wyobrazić moje zaskoczenie, po odebraniu tego telefonu - mówi Julita Gołębiewska.

Początkowy, lekki strach - jak zapewnia - szybko minął. Młoda kobieta zdecydowała się na poddanie szczegółowym badaniom, które przeprowadzono w lipcu. Od tej chwili coraz intensywniej myślała o swoim ,,bliźniaku”.
- Wiem tylko, że jest to mężczyzna. Nic więcej, ale to nie jest najważniejsze, bo każdemu bym pomogła niezależnie od tego kim jest, ile ma lat czy skąd pochodzi - tłumaczy.

Badania potwierdziły całkowitą zgodność genetyczną Julity i chorego mężczyzny. 21-latka nie miała już żadnych wątpliwości i natychmiast zgodziła się na transfuzję.

20 sierpnia pod jej dom podjechał kierowca ze Szpitala Przemienienia Pańskiego w Poznaniu. Tam, została przetoczona krew. - Zazwyczaj, jak poinformowano mnie w szpitalu, trwa to ok. 4 godzin. Ja natomiast mam cienkie i słabe żyły, dlatego pobieranie materiału genetycznego zajęło aż 9 godzin - opowiada.

Przez ten czas musiała leżeć w bezruchu, ale nic jej nie bolało. - To naprawdę jest bezbolesne, dlatego każdego z czystym sumieniem namawiam do oddania szpiku, jeśli tylko będzie miał ku temu okazję - mówi i zachęca do zapisywania się w bazie dawców.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czarnkow.naszemiasto.pl Nasze Miasto