Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Big Brother" powraca! "Gulczas" wspomina swój pobyt w domu Wielkiego Brata

Sebastian Gabryel
Pierwszy „Big Brother” to było jakieś zbiorowe szaleństwo - przyznaje „Gulczas”
Pierwszy „Big Brother” to było jakieś zbiorowe szaleństwo - przyznaje „Gulczas” Waldemar Wylegalski
W niedzielę, 17 marca startuje nowa edycja programu "Big Brother". Jak swój pobyt w domu Wielkiego Brata wspomina Piotr "Gulczas" Gulczyński, uczestnik pierwszej polskiej edycji?

Od pierwszej edycji programu minęło już prawie dwadzieścia lat, a mnie dalej rozpoznają na ulicy. To jest niewiarygodne. Myślę, że ludzie nas lubią, bo traktowali trochę jak kolegów z podwórka. Każdy obstawiał swojego „żołnierzyka”, któremu kibicował – wspomina Piotr „Gulczas” Gulczyński, uczestnik pierwszej edycji polskiego „Big Brothera”.

4 marca 2001 roku odbyła się premiera pierwszej polskiej edycji programu „Big Brother”. Jak zapamiętałeś ten dzień?

„Big Brother” to było coś zupełnie innego niż ludzie zwykle sobie wyobrażają. Podczas castingów byliśmy pozamykani w jakichś pomieszczeniach i nikt nikogo nie widział. Na ostatnią noc przed programem zostaliśmy zaproszeni do hotelu – też zamknięci na cztery spusty (śmiech). Rano wszyscy wsiedliśmy do taksówek, każdy uczestnik z osobną ochroną. Wtedy też nie mogliśmy się zobaczyć, bo miały przyciemnione szyby (śmiech). Poznaliśmy się dopiero po kilku godzinach podróży, w domu Wielkiego Brata w Sękocinie.

Podejrzewam, że udział w reality show to źródło wielu anegdot. Masz swoje ulubione?

Pierwszy „Big Brother” to było jakieś zbiorowe szaleństwo. I trudno się dziwić, bo był jednym z pierwszych polskich programów robionych „na żywo”. A co do wspomnień, to żartów było co niemiara – zwłaszcza z Klaudiuszem [Sevkovicem – przyp. red.], z którym przyjaźniłem się od samego początku programu. Najbardziej zapamiętałem Komandosa [Wojciech Bernacki – przyp. red.], którego cały czas robiliśmy w konia, aż szkoda, że nie pokazali wszystkiego. Wszedł na pewniaka, a my tak darliśmy z niego łacha, że koniec świata (śmiech).

Nie miewałeś kryzysów? Momentów, w których nie było ci do śmiechu?

Kryzysy miewał każdy z nas, tęskniliśmy za swoimi bliskimi, ale chyba nie było takiego uczestnika, który naprawdę chciał opuścić dom. Raczej wszyscy modlili się, by jak najdłużej w nim zostać, zwłaszcza, że – bądźmy szczerzy – pół miliona złotych to były jakieś kosmiczne pieniądze. To był zupełnie inny poziom niż w przypadku kolejnych edycji. W piątym „Big Brotherze” główną nagrodą był zegarek, co było jakąś kompletną farsą… A wracając do pytania – trzeba to podkreślić, że przez większość czasu towarzyszyła nam przeokropna nuda.

To tylko część artykułu. W serwisie Plus przeczytasz m.in. jak doszło do powstania filmu "Gulczas, a jak myślisz?". Dowiesz się też, co "Gulczas" radzi uczestnikom nowej edycji "Big Brothera".

Więcej: Wspomnienia "Gulczasa" z domu Wielkiego Brata: W porównaniu z tym, co wyprawia się dzisiaj, my byliśmy aniołkami

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Big Brother" powraca! "Gulczas" wspomina swój pobyt w domu Wielkiego Brata - Poznań Nasze Miasto

Wróć na czarnkow.naszemiasto.pl Nasze Miasto