Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkanka DPS twierdziła, że jest głodzona. Nie dostaje dokładek, bo lekarz zalecił dietę

Redakcja
Szkoły, przedszkola i żłobki stołu szwedzkiego raczej nie mają, za to próbują przemycić warzywa i owoce, do których dzieci najczęściej miłością nie pałają.
Szkoły, przedszkola i żłobki stołu szwedzkiego raczej nie mają, za to próbują przemycić warzywa i owoce, do których dzieci najczęściej miłością nie pałają. Andrzej Banas / zdjęcie ilustracyjne
Mieszkanka DPS poskarżyła się wojewodzie. Rzekomo jest głodzona. Wcześniej lekarz zalecił jej dietę i personel ograniczył jej posiłki. A ona była przyzwyczajona do otrzymywania powiększonych porcji.

Starsza pani mieszka w jednym z największych domów pomocy społecznej w regionie. Lubi sobie zjeść i standardowe porcje jej nie wystarczały. Szła więc do kuchni i prosiła o dokładkę.

Kiedy pensjonariuszce coś na talerzu wyjątkowo przypadło do gustu, to prosiła nie o jedną dokładkę, ale o dwie. Dostawała od kucharek kolejny talerz zupy czy porcję mięsa z ziemniakami i surówką. Nie było z tym problemu. Do czasu.

Lekarz stwierdził, że kobieta ma nadwagę i trzeba pilnować jej diety. Personel depeesu ograniczył więc posiłki swojej podopiecznej. Pani dostawała standardowe porcje, a nie za każdym razem powiększone. To się jednak jej nie spodobało. Gdy domagała się kolejnych dokładek i spotkała się z odmową, napisała do wojewody skargę. Na to, że ją głodzą w placówce.

Po rozmowach z dyrekcją domu pomocy wycofała swoje zarzuty. Dała sobie wreszcie przetłumaczyć, że tu nie o oszczędności chodzi, lecz o jej zdrowie.

Raz za mało, raz niedobre
Ona narzekała na ilość. Inni narzekają na jakość porcji. - I tak się w ostatnich latach polepszyło - uważa mama małej pacjentki z Kliniki Pediatrii, Hematologii i Onkologii w szpitalu im. Jurasza w Bydgoszczy. - Kiedyś na śniadanie dzieci otrzymywały, np. trzy kawałki zeschniętego chleba, kawałek masła, kostkę serka topionego i trochę pasztetu. Teraz posiłki są smaczniejsze. Od razu lepiej wyglądają.

Czytaj także: Meatless Monday. Bezmięsne poniedziałki w szkolnych stołówkach. Skąd taki pomysł?

Matka dziewczynki podaje przykładowe szpitalne menu z bieżącego tygodnia: - Śniadanie to cztery kawałki chleba, w tym dwa jasnego i dwa ciemnego, do tego masło, liść sałaty, dwa plastry szynki, jajko na twardo. Na obiad - pomidorówka ze startą marchewką i selerem, z ryżem, potem kurczak w potrawce plus ziemniaki i surówka. Soczek w kartoniku to podwieczorek. Kolacja to sałatka z kurczaka, też gotowanego, jak na obiad, z kawałkami marchwi i selera, pieczywo.

W szkołach, przedszkolach i żłobkach też urozmaicają dania.

Na śniadanie można wybrać chleb albo bułkę, masło albo margarynę (ale nie tę najniższej jakości, odpychającą zapachem, tym bardziej smakiem). Jeśli jest wędlina, to nie codziennie ten sam gatunek. Podobnie z serami czy dżemami. Do picia wziąć można kawę zbożową z mlekiem, mleko, herbatę bez cukru, ewentualnie lekko posłodzoną, z cytryną lub bez - znowu jak kto woli. Minęły czasy, że to, co dzisiaj zostało z obiadu, jutro znowu pojawi się w stołówce, ale w wersji zmienionej.

Stół szwedzki
Jadłospis z jednego z internatów szkolnych w Bydgoszczy: śniadanie - stół szwedzki czeka na młodzież, a więc podchodzisz i wybierasz. Na tym stole położono różne rodzaje pieczywa, wędlin, serów, sałatę i pomidory, krem czekoladowo-orzechowy i masło. Na kolację podobne jedzenie, zaś na obiad - zupa pomidorowa z makaronem, potem pieczeń w białym sosie z ziemniakami.

Szkoły, przedszkola i żłobki stołu szwedzkiego raczej nie mają, za to próbują przemycić warzywa i owoce, do których dzieci najczęściej miłością nie pałają.

- My, przykładowo, prowadzimy konkurs dotyczący tego, która grupa przedszkolna zje najwięcej owoców i warzyw - mówi Beata Szczerkowska, dyrektor Przedszkola Publicznego nr 35 we Włocławku. - Dzieci jedzą je często w postaci surówek i sałatek. Grupa, która po ich zjedzeniu zostawia najmniej resztek na talerzach, ma szansę na wygraną. Konkurs potrwa do czerwca. Wtedy grupa małych zwycięzców w nagrodę pójdzie do kina.

Dieta kontrolowana
Dorosłych nie trzeba przekonywać do jedzenia zdrowej żywności. - Nasze panie kucharki przygotowują posiłki na miejscu dla około 300 osób - informuje Bożena Degler-Łaniewska, dyrektor Zespołu Domów Pomocy Społecznej i Ośrodków Wsparcia w Bydgoszczy. - Stawka żywieniowa wynosi niecałe 8 złotych dziennie, ale na jedzeniu nie oszczędzamy.

Jadłospisy są układane przez dietetyka. - To, co ma trafić na talerz, jest konsultowane z pielęgniarkami i kierownikami - dodaje Degler-Łaniewska. - Życzenia naszych podopiecznych oczywiście także są uwzględniane, natomiast nie wszyscy mogą jeść to samo. Musimy wziąć pod uwagę osoby choćby na dietach wątrobowych, cukrzycowych, wysokobiałkowych czy tzw. bogatoresztkowych.

Tutaj na śniadanie można spodziewać się przykładowo zupy mlecznej z kluseczkami i kanapek. Popije się je kakao, zbożówką z mlekiem lub herbatą. Na obiad kucharki podadzą pensjonariuszom zupę i drugie danie: mięso z sosem i surówką. Potem przyjdzie czas na podwieczorek i pensjonariusze zjedzą jogurt czy budyń. Kolacja będzie podobna do śniadania.

Jedzenie w celi
- Posiłki dostarczane naszym osadzonym przygotowywane są na terenie jednostki - podkreśla kpt. Rafał Grabski, rzecznik prasowy dyrektora Aresztu Śledczego w Bydgoszczy. - W żywieniu osadzonych wyróżniamy diety: podstawowe, dla małoletnich, lecznicze w tym: lekkostrawne, cukrzycowe oraz indywidualne. Te ostatnie ustalane są przez lekarza z uwagi na stan zdrowie konkretnego osadzonego. Różnią się stopniem kaloryczności, sposobem przygotowania czy też gramaturą składników.

Kontynuuje: - Ostatnią kategorią posiłków są tzw. wyznaniowe, które wykluczają z diety pokarmy zabronione w danej religii, np. wieprzowinę oraz sposoby przetwarzania produktów i przyrządzania z nich potraw. Jadłospisy dla osadzonych układa, w przypadku posiłków leczniczych - dietetyk, w pozostałych przypadkach wykwalifikowani funkcjonariusze pionu żywnościowego. W przygotowaniu jadłospisów uczestniczą ponadto szefowie kuchni, którzy finalnie nadzorują proces ich przygotowywania. Każdy jadłospis podlega zaopiniowaniu przez lekarza. Ponadto przed wydaniem posiłków pobierane są próby smakowe przez wyznaczonego pracownika służby zdrowia.

Buddysta kontra Polska
Niektórym nie da się dogodzić. Pewien więzień, akurat nie z naszego terenu, tylko z województwa zachodniopomorskiego, był wyznawcą buddyzmu Mahayana - praktykujący tę religię nie mogą jeść mięsa. Kierował kolejne pisma do dyrekcji więzienia o bezmięsne posiłki, lecz reakcji nie było.

Mężczyzna jadł zatem, co mu dano. Gdyby odmówił, kierownictwo więzienia uznałoby to za rozpoczęcie przez niego strajku głodowego, wtedy musiałby liczyć się z karą dyscyplinarną. Buddysta powiadomił prokuraturę o naruszeniu jego przekonań religijnych przez szefostwo więzienia. Prokuratura odrzuciła skargę.

Poskarżył się na nasze państwo do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Wygrał. Polska musiała zapłacić mu 3 tysiące euro odszkodowania za to, że osadzony nie miał zapewnionej specjalnej diety, a właśnie takiej wymaga jego wiara.

Różnorodność, a nie monotonia, się liczy. Zwłaszcza dzieci „jedzą” wzrokiem. Gdy im coś się nie spodoba, nie tkną. To dlatego trzeba postarać się o atrakcyjny sposób podania. - Oprócz tradycyjnych zup przygotowujemy zupy-kremy - dodaje Szczerkowska. - Hitem jest u nas krem dyniowy czy z zielonego groszku. Staramy się również przemycić warzywa w inny sposób. Mało które dziecko zjadłoby szpinak, ale gdy ten jest zmielony i podany w kotlecie - maluch chętnie sięga po takiego klopsa.

Prowiant do szkoły
Zanim będzie kotlet na obiad, trzeba zjeść śniadanie. W Polsce plus taki, że ponad 94 procent rodziców zaopatruje swoje dzieci w drugie śniadanie do szkoły. Tak wynika z badania opinii zrealizowanego na zlecenie marki Optima. Zaleca się, nie tylko najmłodszym, ale i dorosłym, spożywać około pięciu posiłków dziennie, najlepiej w stałych godzinach. - Podzielenie dziennego jadłospisu na większą liczbę posiłków, ale w mniejszych porcjach, pozytywnie wpływa na cały organizm, ogranicza uczucie głodu i tendencje do podjadania, szczególnie tych niezdrowych przekąsek - zaznaczała już wcześniej Jadwiga Przybyłowska, dietetyk. - W tych pięciu posiłkach powinniśmy zawrzeć wszelkie witaminy niezbędne dla zdrowia.

Ojciec panny młodej
Tata panny młodej trafił do szpitala prosto z wesela. Starszy pan zaniemógł z przejedzenia. Na oddziale obowiązywała dieta, ale pan domagał się, żeby w pierwszej dobie otrzymać tak bogate posiłki, jak na weselu. Przekonywał, że jest poszkodowany, ponieważ ekipa pogotowia przerwała mu zabawę na weselu. Tym samym nie mógł skosztować pysznego jedzenia pod koniec imprezy.

Pacjent napisał skargę do szefostwa lecznicy. Był weekend i dyrektor nie zdążył jej rozpatrzyć. Miał zająć się nią w poniedziałek, ale wtedy już gość weselny opuścił szpital, wcześniej skargę wycofując.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mieszkanka DPS twierdziła, że jest głodzona. Nie dostaje dokładek, bo lekarz zalecił dietę - Gazeta Pomorska

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto