Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PIŁA - 500 złotych mandatu nie odstrasza kierowcy

Dorota Bonzel
Za szybą źle zaparkowanego auta ląduje wezwanie do stawienia się w komendzie
Za szybą źle zaparkowanego auta ląduje wezwanie do stawienia się w komendzie Dorota Bonzel
Pilscy kierowcy w niczym nie różnią się od ich kolegów z innych miast. Niestety, dotyczy to również złych nawyków. W czwartek o godzinie 9 rano wyruszyliśmy na wspólny patrol z pilską strażą miejską. W ciągu zaledwie półtoragodzinnego objazdu miasta udało się namierzyć siedem źle zaparkowanych aut. Niektórzy zdążyli uciec w ostatnim momencie, tak jak kierowca taksówki, który na widok straży miejskiej natychmiast zjechał na parking, choć wcześniej blokował osiedlową uliczkę.

– To i tak nic w porównaniu z tym, co się dzieje po godzinie piętnastej, kiedy mieszkańcy wracają z pracy, robią zakupy albo w soboty. Wtedy jest prawdziwy koszmar – tłumaczy starszy inspektor Olgierd Ochocki.

Żeby namierzyć źle stojący samochód, wcale nie trzeba długo szukać. Zresztą w Pile są miejsca, w których kierowcy nagminnie łamią przepisy: osiedlowe uliczki, targowisko czy ulica Sikorskiego, w pobliżu bankomatu. Tam też przyłapujemy pierwszego „pirata”. Choć parking był pusty, mężczyzna stanął tuż przy znaku zakazu. Jak tłumaczył, zepsuł mu się samochód, więc dalej jechać nie mógł. Świateł awaryjnych jednak nie włączył. Kierowca próbował się jeszcze ratować, zapewniając, że zrobił to pierwszy raz, ale po chwili okazało się, że niedawno strażnicy miejscy upominali go za to samo przewinienie. Tym razem skończyło się na stuzłotowym mandacie, którego mężczyzna nie przyjął.

– W takim przypadku sprawa zostaje skierowana do Sądu Rejonowego w Pile, wcześniej jednak kierowca zostanie wezwany i przesłuchany przez nas w charakterze sprawcy – informuje młodsza inspektor Grażyna Osowska.

Kierowcy zapominają często, że na osiedlach można parkować w miejscach tylko do tego wyznaczonych, a niektórzy, gdyby mogli, stanęliby tuż przed wejściem do klatki schodowej, tak jak zrobił to kierowca skody przy ulicy Roosevelta. Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby wybuchł pożar. Wóz strażacki nie miałby jak dojechać. Strażnicy miejscy są więc nieugięci. Za wycieraczkę skody trafia wezwanie do stawienia się na komendzie.

– Jeśli kierowca nie pojawi się w ciągu kilku dni, sprawdzimy go w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców i wyślemy wezwanie imienne – tłumaczy strażnik Olgierd Ochocki.

Jak przyznają strażnicy, interwencje drogowe zdarzają się najczęściej, czasami proszą o nie sami mieszkańcy. Choć mandaty są wysokie: od 100 do 500 złotych, nie odstraszają kierowców. A przyłapani tłumaczą się ciągle w ten sam sposób: że chore dziecko, babcia wysiadała albo że auto zepsute. Strażnicy miejscy jednak pracują już zbyt długo, żeby dać się nabrać.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czarnkow.naszemiasto.pl Nasze Miasto