– Bo nie ma praktycznie miesiąca, a czasami nawet tygodnia, żeby nie trzeba było wymieniać tam rogatek – mówi Krzysztof Hinc, naczelnik Sekcji Eksploatacji w Pile PKP PLK Zakład Linii Kolejowych w Szczecinie.
– Dla TIR-ów takie rogatki to jak zapałka; łamią je i jadą dalej – mówi Agnieszka Janucik, dróżniczka ze Starej Łubianki.
Jeszcze raz udało im się przejechać tuż przed pociągiem. Może następnym razem zatrzyma ich jednak 116-tonowa lokomotywa. Tak jak kierowcę ciężarówki, który w poniedziałek staranował rogatki na przejeździe przy ulicy Walki Młodych.
– To złudzenie, że mają jakiekolwiek szanse w zderzeniu z pociągiem – mówi naczelnik Krzysztof Hinc.
Taranując opuszczone rogatki nie myślą o tym, że może ktoś będzie musiał patrzeć na to, jak umierają: dróżniczka, która na pewno wybiegnie z budki, maszynista, który będzie próbował hamować, a i tak zatrzyma pociąg dopiero po kilkuset metrach.
– Widziałem już niejedną śmierć na przejeździe – mówi Hinc. – Najgorzej mają jednak maszyniści. To nic, że to nie oni byli sprawcami tej tragedii, ale to oni będą o niej pamiętać.
Wczoraj na widok policjantów, sokistów i kolejarzy zwalniał przed przejazdem praktycznie każdy samochód. Tylko jedna ciężarówka przemknęła z prędkością grubo ponad 100 km/h.
– To zabija głupota – twierdzi Władysław Smykowski z Piły, kierowca z ponad 40-letnim stażem. – Kierowca kierowcy jest nierówny, a każdy przejazd jest bezpieczny, jeśli się przed nim zwolni albo zatrzyma.
W ciągu trwającej dwie godziny akcji kolejarze rozdali niejedną ulotkę, breloczek, balonik, lizak, długopis czy inny gadżet. Może kierowcy będą pamiętać?
– Wystarczy obejrzeć kilka filmików w internecie, by odechciało się przejeżdżać tuż przed pociągiem – mówił jeden z kierowców, który podróżował z żoną i dwójką dzieci. – Wystarczy chwila i nie ma czterech osób.
Kilka lat temu w Jastrowiu w zderzeniu z pociągiem kierowca innego samochodu stracił matkę, żonę i nienarodzone jeszcze dziecko; kobieta była w szóstym miesiącu ciąży. W najtragiczniejszym wypadku, do jakiego doszło w 2001 roku w Pile-Leszkowie, zginęły trzy osoby, w tym dwumiesięczne dziecko. Nikt nie wie, dlaczego kierowca wjechał na tory. Ci, którzy przeżyli takie wypadki, odpowiadają, że... nie wiedzą.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?