– Byli już zmęczeni tym przestępczym procederem i przerażeni jego skutkami – mówi Maria Wierzejewska-Raczyńska, prokurator rejonowy w Pile.
Te „skutki” to ponad 40 wyłudzonych kredytów na kwotę ponad 350 tys. złotych. Dokonali tego w niecały rok i to nie ruszając się z Piły. Szefem 12-osobowej szajki była 44-letnia Ewa J., prywatnie handlowiec z zawodu, utrzymująca się z prac dorywczych. Jedną z takich prac było właśnie wystawianie fałszywych zaświadczeń. To ona najwięcej zarobiła na tym procederze i to ona najwięcej musi teraz zwrócić bankom. Nie w mniejszych opałach są pozostali „kredytobiorcy”: bezrobotni, którzy mają do spłacenia kilkudziesięciotysięczne pożyczki. Prawo obeszło się z nimi łagodnie: wnioski prokuratury do sądu to wyroki w zawieszeniu, a nawet ograniczenie wolności.
– Można skorzystać z instytucji nadzwyczajnego złagodzenia kary, jeżeli sprawcy ujawniają nie tylko fakty i okoliczności nieznane organom ścigania, ale także co najmniej dwóch współsprawców – mówi prokurator Maria Wierzejewska-Raczyńska. – W tym przypadku były przesłanki, żeby z tej instytucji skorzystać.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?