Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PIŁA - Prawo blokuje rozwiązanie sprawy odpadów

Agnieszka Świderska
Dobra wola miasta i Agencji Mienia Wojskowego to jeszcze za mało, żeby usunąć odpady: trzeba jeszcze „pokonać” przepisy
Dobra wola miasta i Agencji Mienia Wojskowego to jeszcze za mało, żeby usunąć odpady: trzeba jeszcze „pokonać” przepisy Fot. Michał Nicpoń
Takiego kukułczego jaja nikt jeszcze Pile nie podrzucił – mowa o ponad 2 tysiącach ton niebezpiecznych odpadów, które wciąż zalegają w dwóch hangarach na pilskim lotnisku. To, co na początku wydawało się takie proste, czyli wyciągnięcie z budżetu NFOŚiGW pieniędzy na ich utylizację, takie proste już nie jest.

Wniosku o sfinansowanie operacji „hangar” nie może bowiem złożyć samorząd, który żadnych praw do tego terenu nie ma. Chwilowo nie może go również złożyć właściciel tego terenu – gorzowski oddział Agencji Mienia Wojskowego. A na przeszkodzie stanęła wydana krótko po ujawnieniu zawartości hangarów decyzja prezydenta nakazująca opróżnić je temu, kto je napełnił, czyli właścicielowi firmy WUKO-WASTE, Marianowi Maćkowiakowi.

– Prawo jest tak skonstruowane, że prezydent taką decyzję musiał wydać – mówi wiceprezydent Jerzy Wołoszyński.
Maćkowiak, mimo że szybko trafił do aresztu, zdołał zaskarżyć decyzję prezydenta do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Tyle że nic z tego zaskarżenia nie wyszło. Decyzja jest nadal w mocy, co wbrew pozorom wcale nie wyszło jej na dobre. Maćkowiak bądź jego zleceniodawcy zdążyli bowiem wyczyścić konta i nie da się z nich ściągnąć co najmniej 6 mln złotych potrzebnych na utylizację. Z kolei Agencja w związku z decyzją prezydenta ma związane ręce – tak twierdzą jej prawnicy.

– Na obecnym etapie Agencja nie może zostać uznana beneficjentem środków z tego powodu, że z odpadami składowanymi przez pana Maćkowiaka nie jest „związana” – tłumaczy rzecznik AMW, Małgorzata Golińska. – Nie jest ich wytwórcą czy też posiadaczem. Z decyzji prezydenta wprost wynika, że jest nim Marian Maćkowiak. Z kolei NFOŚiGW nie może nawet w sposób pośredni refundować kosztów utylizacji w sytuacji, gdy zobowiązana jest do tego osoba fizyczna, tym bardziej w przypadku, gdy składowanie odpadów ma znamiona czynu zabronionego. NFOŚiGW nie może ich również przekazać za pośrednictwem AMW, gdyż nadal miałoby to znamiona finansowania przestępczej działalności pana Maćkowiaka.

Sytuacja wbrew pozorom nie jest jednak patowa. Wprawdzie prezydent prawomocnej decyzji nijak anulować nie może, ale może wszcząć przeciwko Maćkowiakowi postępowanie egzekucyjne, a potem uznać zgodnie z prawem i logiką, że egzekucja jest nieskuteczna. To z kolei otworzy furtkę do tzw. wykonania zastępczego, czyli zlecenie komuś innemu opróżnienia hangarów. Tym kimś miałaby być właśnie Agencja, a dalej droga znowu się prostuje: Agencja składa wniosek do NFOŚiGW, fundusz wypłaca pieniądze, odpady znikają.

– Pieniądze dla Piły są zarezerwowane i nie ma obaw, że nagle znikną – mówi Witold Maziarz, rzecznik prasowy NFOŚiGW. – Skoro hangary znalazły się na oficjalnej liście bomb ekologicznych, to znaczy, że „rozbrojenie’” ich traktujemy jako działanie strategiczne dla państwa. Czekamy tylko na wniosek.
Problem „Maćkowiaka” nie jest tylko problemem Piły. Z podobnym boryka się także jeden z samorządów na Śląsku. To samo prawo, które pozwala działać takim „Maćkowiakom”, nie potrafi się przed nimi obronić.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czarnkow.naszemiasto.pl Nasze Miasto