Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piła. Zarzuty za śmierć na izbie wytrzeźwień. 59-letni mężczyzna umierał na oczach lekarki i dwóch pracowników

Agnieszka Świderska
Lekarka i dwóch pracowników pilskiej izby wytrzeźwień usłyszało zarzuty w pilskiej prokuraturze
Lekarka i dwóch pracowników pilskiej izby wytrzeźwień usłyszało zarzuty w pilskiej prokuraturze Fot. Agnieszka Świderska
59-letni Andrzej P. miał we krwi śmiertelna dawkę alkoholu. Dusił się na oczach lekarki i dwóch pracowników pilskiej izby wytrzeźwień, a oni nie zrobili nic, by go ratować. Cała trójka usłyszała teraz zarzuty w pilskiej prokuraturze.

Cztery promile alkoholu we krwi - tyle Andrzej P. miał po śmierci, w 24 godziny po tym jak trafił na pilską izbę wytrzeźwień. Policjanci, którzy przywieźli go na Polną do Ośrodka Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, przy którym działa “żłobek”, zaznaczyli w protokole, że znajduje się on w stanie zagrażającym życiu.

59-latek był tak zamroczony alkoholem, że nie było z nim żadnego kontaktu. O tym, czy wystarczy mu odpoczynek na izbie, czy może kwalifikuje się już na intensywną terapię, miała zdecydować dyżurująca w ośrodku lekarka. Do tego musiałaby jednak przeprowadzić wszystkie badania. Nie zrobiła tego, choć wpisała do karty, że je wykonała. Zdecydowała, że 59-latek może bezpiecznie dla siebie przebywać na izbie. Ile mógł mieć wtedy promili we krwi? Teraz można snuć już tylko domysły.

Była sobota, 28 stycznia 2017 roku, godzina 20.30. Kolejną dobę Andrzej P. spędził leżąc na brzuchu twarzą do ściany. Przez ten czas żaden z pracowników do niego nie zajrzał, choć monitorowanie stanu zdrowia osób, które przebywają na izbie, należy do ich podstawowych obowiązków. Obserwowali go jedynie na monitorze: w pomieszczeniu była bowiem kamera. To mężczyzna, który leżał razem z nim w pokoju podniósł alarm, że Andrzej P. się dusi.

- Ani lekarz, ani pracownicy nie podjęli żadnych prawidłowych czynności zmierzających do udzielenia pomocy Andrzejowi P. - mówi Magdalena Roman, prokurator rejonowy w Pile. - Opinia biegłych była dla nich druzgocąca. Praktycznie jedyną prawidłowo wykonaną przez nich czynnością było wezwanie pogotowia.

Cała trójka usłyszała zarzuty w pilskiej prokuraturze.

- Pierwszy zarzut dotyczy nieumyślnego narażenia Andrzeja P. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - mówi prokurator Magdalena Roman.

To zarzut za całkowity brak nadzoru. Osobny zarzut to nieudzielenie pomocy Andrzejowi P. w sytuacji bezpośredniego zagrożenia już życia. Dodatkowo lekarka ma zarzut sfałszowania dokumentacji. Ani 81-letnia lekarka, ani dwaj pracownicy, jeden w wieku 65 lat, drugi 62 lat, nie przyznają się do winy. Żadne z nich nie pracuje już w ośrodku na Polnej. Grozi im do trzech lat więzienia.

WIĘCEJ W NAJNOWSZYM TYGODNIKU PILSKIM

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto