Straż w Siedlisku już kilka miesięcy bez wozu. Ten stoi zepsuty po wypadku

Od początku lutego dwudziestu strażaków-ochotników z OSP Siedlisko pozostaje bez wozu, którym wcześniej jeździli na akcje. Wszystko z powodu problemów z wypłatą ubezpieczenia, które pokryłoby koszty naprawy wozu. Ten bowiem podczas ostatniej zimy zderzył się z piaskarką i uległ poważnemu uszkodzeniu. Ubezpieczyciel nie zgadza się jednak z wyceną kosztów i sprawa ciągnie się, choć sama naprawa wozu powinna zająć zaledwie kilkanaście dni.

- Na początku lutego doszło do wypadku, po którym auto zostało oddane do naprawy. Niestety, wciąż nie rozwiązano sprawy wypłaty środków z ubezpieczenia, więc wóz jest unieruchomiony. Bardzo żałujemy, bo z tego co wiem, chodzi o naprawdę niewielkie pieniądze - wyjaśnia Marek Wylegała z Państwowej Straży Pożarnej w Czarnkowie.

O niewielkich pieniądzach można mówić tym bardziej kiedy porówna się koszty zakupu pojazdu. Wymarzony wóz kosztował blisko 700 tys. zł, z tego 170 tys. zł wyłożyła gmina Trzcianka, a kolejne 509 tys. zł pozyskano z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Umowa na przekazanie pojazdu OSP w Siedlisku została podpisana 30 czerwca 2015 roku, gdy wyeksploatowany Star 244, który wcześniej był wykorzystywany przez strażaków-ochotników, udał się na zasłużoną emeryturę. Jego miejsce zajął właśnie nowy Renault Midlum. Niestety, pojazd służył strażakom i mieszkańcom niespełna dwa lata.

- Oczywiście, gdy jedna jednostka wypada z tego systemu, który tworzyliśmy przez wiele lat, to jest to problem - przyznaje jeszcze Marek Wylegała. - Na szczęście od dawna dążyliśmy do tego, by w każdej gminie naszego powiatu były dwie jednostki. Łącznie mamy ich obecnie czternaście, właśnie po to, by w razie problemów jednej, inna przejmowała obowiązki. W tym przypadku jest podobnie, bo obowiązki OSP Siedlisko przejmują sąsiednie drużyny. A mamy jednostkę w Trzciance, Nowej Wsi, dalej w Jędrzejewie czy Gajewie - zapewnia Wylegała.