Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzcianka. Wacław B., były dyrektor szpitala, trafi na ławę oskarżonych. Zarzuty opiewają na ponad milion złotych

TR
Fot. Agnieszka Świderska
Wacław B., były dyrektor Szpitala Powiatowego w Trzciance na ławie oskarżonych. Zdaniem prokuratury na jego rządach szpital stracił ponad 1,1 mln złotych.

Zlecić projekt rozbudowy oddziału szpitalnego jakby to była prywatna altanka na działce? W taki właśnie sposób, jak twierdzi prokuratura, odbyło się to w przypadku oddziału rehabilitacji w Szpitalu Powiatowym w Trzciance. Pracownia projektowa z Poznania, która za dokumentację projektową zgarnęła łącznie prawie 400 tys. złotych, nie wygrała tego zlecenia ani w przetargu, ani nawet w konkursie ofert. Nie zachowała się nawet umowa między nią a szpitalem. Jedyny namacalny dowód to faktury, które wystawiła.

I teraz te faktury będą obciążać Wacława B., byłego dyrektora szpitala, przeciwko któremu Prokuratura Rejonowa w Trzciance skierowała do sądu akt oskarżenia. Być może na sali sądowej padnie odpowiedź po co szpitalowi był potrzebny trójwymiarowy model nowego oddziału, skoro nawet nie było pewne, czy będzie miał pieniądze na tę inwestycję. Nie miał.

Być może na sali sądowej padnie odpowiedź po co szpitalowi był potrzebny trójwymiarowy model nowego oddziału

Po tym jak w 2009 roku zapłacił pierwszą fakturę za projekt opiewającą na 219 tys. złotych, w 2013, 2014 i 2015 roku pracownia wystawiła trzy kolejne za... projekt zamienny. Kiedy wpłynęła trzecia faktura zbuntowała się księgowa, która odmówiła przelania 50 tys. złotych na konto pracowni. Co ciekawe, pracownia nie domagała się zapłaty. Wręcz przeciwnie: kiedy w szpitalu ruszyła kontrola zlecona przez starostwo powiatowe, poznańska firma wystawiła fakturę korygująca na... minus 50 tys. złotych.

Tymczasem wniosek o dofinansowanie z Norweskiego Mechanizmu Finansowego na przebudowę oddziału został tak nieudolnie przygotowany, że nie spełniał nawet warunków formalnych. Za to firma, która go przygotowała, zainkasowała ponad 12 tys. złotych.

Opinię, która przesądziła o postawieniu byłemu dyrektorowi zarzutów i skierowaniu aktu oskarżenia do sądu, przygotowało Centrum Opinii i Ekspertyz Sądowych przy Instytucie Organizacji i Zarządzania w Przemyśle „ORGMASZ”. Była miażdżąca dla byłego dyrektora.

- To nawet nie było postawione na głowie, ale na samym czubku głowy - mówi prokurator Radosław Gorczyński, szef Prokuratury Rejonowej w Trzciance. - Rzekoma umowa z pracownią projektową miała zostać spalona. Jest tymczasem wysoce prawdopodobne, że nigdy jej nie było.

To nawet nie było postawione na głowie, ale na samym czubku głowy

A Wacława B. jeszcze bardziej niż faktury wystawione przez poznańską pracownię obciąża rachunek, który wystawił szpitalowi ZUS - 723 tys. złotych. Prawie połowa tej kwoty to odsetki od nieopłaconych składek. Chodzi o pracowników szpitala, którzy pracę poza etatem, w nadgodzinach, wykonywali oficjalnie jako pracownicy firm zewnętrznych. Nie zmieniali jednak ani miejsca pracy, ani obowiązków, ani nawet fartucha.

ZUS nie bez powodu uznał, że w rzeczywistości nadal wykonywali pracę na rzecz swojego pracodawcy - czyli szpitala. W tej sytuacji dyrektor szpitala miał obowiązek odprowadzić składki również od tego, co zapłacił im na umowie zlecenie. Rok temu ZUS poparł wyrokiem Sąd Najwyższy.

W maju 2014 roku, kiedy do szpitala zaczęły spływać z ZUS pierwsze z 286 decyzji nakazujące zapłacić, i w grudniu 2014 roku, kiedy spłynęły ostatnie, Sąd Najwyższy jeszcze się tym nie zajmował. Jednak zdaniem prokuratury, były dyrektor mógł uniknąć zarzutów. Miał prawo mieć inne zdanie niż ZUS. Do czasu. Nawet jego własne księgowe przekonywały go, że szpital musi zapłacić, bo uczą ich tego na szkoleniach.

Dyrektor płacić nie chciał, a radcy prawnego, który miał pilnować interesów szpitala, nikt nie pilnował. Według sobie tylko wiadomego klucza decydował,od których decyzji szpital odwoła się do sądu, a od których nie. W efekcie do sądu trafiła tylko część spraw. Wszystkie zresztą szpital przegrał, a za same odsetki od zaległych składek zapłacił 335 tys. złotych.

Nic się nie stało - stwierdzili jednak trzcianeccy radni z Komisji Spraw Społecznych, którzy w styczniu 2016 roku mieli wyrazić zgodę na zwolnienie Wacława B. z funkcji dyrektora. Jako, że jest jednym z nich, musieli wyrazić na to zgodę. I chociaż argumenty, które wytoczyło starostwo powiatowe pokrywają się niemal w całości z aktem oskarżenia, to według radnych był to... atak na szpital w Trzciance.

Według radnych był to... atak na szpital w Trzciance

Przewodniczący rady Edward Joachimiak nazwał to szukaniem dziury w całym, a spalenie dokumentów uznał za uchybienie niewarte tego, by zwalniać z pracy dyrektora. Zarząd powiatu i wojewoda byli jednak innego zdania.

Wacław B. pełni obecnie funkcję dyrektora placówki terenowej KRUS w Czarnkowie. Czy zarzuty prokuratura nie przeszkadzają w pracy na kierowniczym stanowisku w państwowej instytucji? Czekamy na odpowiedź z centrali KRUS.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na trzcianka.naszemiasto.pl Nasze Miasto