Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

TYGODNIK PILSKI - Mogłam cię kochać, ale przerosło nas życie, córeczko

Gabriela Ciżmowska
Nie wiadomo, czy dziecko urodziło się żywe czy martwe. Pewne jest, że młoda matka przeżywa koszmar
Nie wiadomo, czy dziecko urodziło się żywe czy martwe. Pewne jest, że młoda matka przeżywa koszmar fot. Agnieszka Świderska
Młoda matka przeżywa koszmar. Miasto wytyka ją palcami, osądzają ludzie, których nie zna. Wielu wydało już na nią wyrok. Jak jednak wygląda prawda? Czy 18-letnia licealistka z Trzcianki zabiła swoje dziecko? Czy urodziło się ono martwe? A może żyło, tylko dziewczyna nie umiała udzielić mu pomocy? Czy to możliwe, że Asia urodziła dziecko i po krótkiej nieobecności wróciła do szkoły... z maleńkim ciałkiem w plecaku? By mieć je przy sobie...

Trzcianka spekuluje. Dlaczego dziewczyna tak starannie ukrywała ciążę, że nawet zapytana o nią wprost, przeczyła? Kto jest ojcem dziecka? Czy ktoś zmuszał ją, by milczała, czy też sama starała się wyprzeć prawdę o ciąży z głowy. Pytań jest więcej niż odpowiedzi. Ustalmy zatem fakty.

W czwartek, 22 kwietnia, do Liceum Ogólnokształcącego w Trzciance, szkoły cieszącej się skądinąd dobrą opinią, zawitała policja. Zawołała ją dyrektor szkoły. Uczniowie zaczęli skarżyć się bowiem, że z szafek stojących na holu, wydobywa się fetor. Zapach był tak uciążliwy, że dyrektorka, w obecności wychowawczyni klasy IIc, postanowiły otworzyć szafkę. Tak zaczął się horror...

– W szafce była krew. Na książkach, na ubraniach – opowiada Marzena Piątek-Szułczyńska, dyrektor.
Czy w szafce było również rozkładające się ciało noworodka? Ta koszmarna hipoteza przekazywana jest z ust do ust.
– Ja ciała nie widziałam. Tyle mogę powiedzieć – ucina spekulacje dyrektorka, zmęczona i poirytowana coraz bardziej makabrycznymi wersjami zdarzenia krążącymi po mieście.

Krew jednak w szafce była. Temu dyrektor nie przeczy. Przeciwnie, to właśnie dlatego, że rzeczy zmoczone były krwią, wezwano do szkoły policję. Od czego zatem pobrudziły się książki? W tej sytuacji wydaje się możliwe, że dziewczyna, po odbytym w tajemnicy porodzie, wróciła do szkoły. Ulica szepcze, że na noc zdesperowana matka zamykała ciałko dziecka w tapczanie na którym spała, a w dzień chowała je w szkolnej szafce.

– Poród musiał nastąpić w kwietniu. W tym czasie uczennica nie miała dłuższych nieobecności w szkole. Możliwe zatem, że urodziła dziecko, a później normalnie uczestniczyła w lekcjach – dywaguje dyrektor.

Prokuratura w Trzciance, prowadząca postępowanie w sprawie, milczy. Radosław Gorczyński, prokurator rejonowy, nie chce ujawniać szczegółów.
– Nie mogę powiedzieć ani gdzie, ani kiedy nastąpił poród – wyjaśnia. – Postępowanie jest w toku. Dziewczyna nie usłyszała zarzutów, bo nie wiemy, czy dziecko urodziło się żywe, czy martwe. Taką wiedzę będziemy posiadać, kiedy otrzymamy wyniki badań histopatologicznych. To będzie kluczowy moment śledztwa. Prawdy dowiemy się za jakieś dwa, trzy tygodnie – dodaje.

Asia to spokojna uczennica klasy humanistycznej. Dotąd nie było z nią kłopotów. W szkole nie miała chłopaka. Dlatego tym trudniej było ustalić, że jest w ciąży, chociaż takie podejrzenia zaistniały. W marcu Alina Gorczyńska, wychowawczyni, doświadczony i zżyty ze swoimi uczniami pedagog, zapytała wprost: „Asiu, czy jesteś w ciąży”? Dziewczyna zaprzeczyła.

Uczennica była lekko korpulentna i łatwo tuszowała przyrastające kilogramy. Zresztą, do samego końca ćwiczyła na wuefie! Wychowawczyni jednak zmiana wyglądu Asi nie dawała spokoju. Wezwała do szkoły matkę i zadała jej podobne pytanie: „Czy Asia jest w ciąży”? Pytana odpowiedziała „nie”!
Matka zresztą, poproszona do liceum po otwarciu szafki, uparcie twierdziła, że nic się nie stało. „Córka miała obfitszą miesiączkę” - miała powiedzieć, zobaczywszy krew...

Osiemnastolatka przebywa w domu. Trudno powiedzieć, w jakiej znajduje się kondycji fizycznej i psychicznej. Wiemy jedynie, że spotkała się z wychowawczynią klasy. Alina Gorczyńska zdecydowała się na trudną wizytę i jeszcze trudniejszą rozmowę. Zapukała do drzwi i na szczęście została wpuszczona. Ona jedna, jak dotąd, stała się powiernicą niedoszłej matki. Ta przyznała jej się, gdzie, kiedy i w jakich okolicznościach urodziła dziecko. Bo wiemy już, że to było dziecko, że poród odbył się w zaawansowanej ciąży; że nie było to poronienie. Ale fakty gdzie i kiedy nastąpił, pozostają pilnie strzeżoną tajemnicą.

– Nie chcemy, by Asia straciła do nas zaufanie – tłumaczy Marzena Piątek-Szułczyńska. – Cieszymy się, że zaczęła rozmawiać. Dążymy do tego, żeby spotkał się z nią psycholog kliniczny. Jesteśmy pewni, że pomoc fachowca jest konieczna. Niestety, wyznaczyliśmy trzy terminy i jak dotąd, rodzina Asi zawsze przekładała spotkanie...

Tego dnia, 22 kwietnia, kiedy ponura prawda o ciąży wyszła na jaw, uczennicy nie było w szkole. Nie wróciła zresztą do niej do dziś. Chociaż nie jest wykluczone, że będzie kontynuowała naukę.

– Jest osobą wolną i przynajmniej do kiedy nie postawimy jej zarzutu, może robić, co chce – twierdzi prokurator Gorczyński.
– Od strony prawnej nie ma przeszkód, żeby uczennica wróciła do szkoły – komentuje dyrektor. Czy jednak da sobie radę?
Atmosfera wokół zdarzenia ciągle jest sensacyjna. Wielu jest pewnych, że licealistka zabiła dziecko. Ci już skazali ją na banicję. Niektórzy jednak podchodzą do sprawy bardziej sceptycznie. Dopuszczają możliwość, że dziecko mogło urodzić się martwe, lub że dziewczyna nie umiała pomóc noworodkowi. Później przeżyła tak ciężką traumę, że nie wiedziała, co zrobić z ciałem. Nie miała sumienia go wyrzucić, przeciwnie, nosiła je przy sobie.

– Słyszeliśmy, że uderzyła się w brzuch, dlatego urodziła wcześniej – mówią Kinga i Adam, spotkani przed szkołą. Są w wieku Asi. Nie wyobrażają sobie, by mogli zrobić coś podobnego, ale nie potępiają koleżanki do końca. Podobnie klasa IIc. Uczniowie twierdzą, że są gotowi przyjąć Asię w szkole.

– Nasze liceum jest przyjazne młodym matkom. Dla nas ciąża to nie problem. Kilka uczennic urodziło dzieci i ukończyło naukę. Zresztą, Asia widywała na korytarzu koleżankę w zaawansowanej ciąży, bo inna uczennica spodziewa się dziecka. Jednak w tym przypadku, moim zdaniem, nie o samą ciążę chodziło – komentuje dyrektor Piątek-Szułczyńska. – Uważam, że najbardziej istotne dla sprawy są okoliczności. Odpowiedzi na pytania: skąd dziecko się wzięło i czego dziewczyna bała się tak bardzo, że wolała przeżyć koszmar samotnego porodu, niż przyznać się do ciąży.
Osiemnastoletnia licealistka urodziła dziewczynkę. Dziecko pochowano na cmentarzu.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czarnkow.naszemiasto.pl Nasze Miasto