Na telefon z hiszpańskiego więzienia Krystyna J. szczególnie nie czekała. Czekała tak jak zwykle, mocno i cierpliwie. Przez ostatnie lata tylko w ten sposób mogła kontaktować się z córkami.
– Zadzwoniła Marlena. Powiedziała, że wycofano wszystkie zarzuty, że mogą wracać do Polski, do domu. Nie mogłam uwierzyć – opowiada J.
Ucieszyła się. Na tyle, że niemal z miejsca odwiedziła redakcję jednej z lokalnych gazeta. Niedługo później ukazała się krótka wzmianka. Matka więcej mówić nie chce.
– Córki mnie o to prosiły. Żebym poczekała, aż wrócą do domu. Wtedy będziemy chcieli sprawę nagłośnić. Tyle się o nich źle mówiło, pisało. Ktoś musi zapłacić za tę krzywdę, za to co naszej rodzinie zrobiono – zapowiada matka.
Sąd Okręgowy w Poznaniu na razie nie potwierdza informacji, o których w samej Bielawie i całej okolicy jest już głośno.
– Nie mamy takich informacji od strony hiszpańskiej – przyznaje Agnieszka Weichert z biura prasowego Sądu Okręgowego w Poznaniu.
Faktem jest, że polski wymiar sprawiedliwości nie jest w sprawie Polek na bieżąco. Ostatnia wymiana korespondencji nastąpiła w lipcu 2009 roku i nie ma w niej mowy o uniewinnieniu.
– Hiszpania powinna nas o kolejnych etapach postępowania informować sama, ale tego nie robi – dodaje Agnieszka Weichert.
Sąd o wyjaśnienia musi więc za każdym razem występować sam. Tak było latem ubiegłego roku i tak jest teraz. Poznański sąd w minionym tygodniu wystąpił do strony hiszpańskiej o informację o aktualnym stanie postępowania (zrobił to zaraz po tym, jak poinformowaliśmy go o nowych okolicznościach w sprawie, przekazanych przez matkę oskarżonych). Trudno powiedzieć, jak długo będzie trzeba czekać na oficjalną odpowiedź.
W połowie 2007 roku to właśnie w poznańskim sądzie zapadała decyzja o wydaniu Europejskiego Nakazu Aresztowana Liliany i Marleny J. Siostry zostały zatrzymane w swoim rodzinnym domu w Bielawie. To niewielka wieś, a brawurowa akcja policji, była prawdziwym szokiem dla mieszkańców. Na podwórze przed domem J. zajechało kilka radiowozów. Już samo to wzbudziło niemałą sensację.
Zarzuty były jednak poważne. Hiszpańscy śledczy podejrzewali Polki o zabójstwo na Wyspach Kanaryjskich obywatela Hiszpanii. Do zbrodni miało dojść w lutym 2007 roku na wyspie Lanzarote. Siostry J. w czasie pobytu na Wyspach Kanaryjskich mieszkały u swojej późniejszej ofiary. Podczas aresztowania, przy jednej z nich policja znalazła kartę kredytową zamordowanego .
Według informacji policji hiszpańskiej, zwłoki ofiary znalazł właściciel domu. Były ukryte w szafie; przykryte plastikiem ciało znajdowało się w zaawansowanym stanie rozkładu wskazującym, że zgon nastąpił co najmniej 10 dni wcześniej. Mężczyzna miał związane ręce i ślad uderzenia ciężkim narzędziem w głowę, ale bezpośrednią przyczyna śmierci było uduszenie. W ogrodzie obok domu policja znalazła wykopany dół długości 2 metrów i głębokości 1 metra...
Wkrótce po śmierci Hiszpana Liliana i Marlena J. z dwójką małych dzieci pospiesznie opuściły dom, pozostawiając drzwi nie zamknięte na klucz. Wiadomo, że zamordowany związany był ze starszą z sióstr, nieformalnie, a ich związek był burzliwy. Mężczyzna przynajmniej raz odwiedził rodzinny dom J. w Bielawie. Według sąsiadów, wynajmujący posesję w Hiszpanii lokatorzy „byli konfliktowi, często pili alkohol i kłócili się”.
Polki od początku nie przyznawały się do winy.
– Teraz czekamy na ich przyjazd. Potrzebne są pieniądze, bo podróż przecież kosztuje. Próbowałam kontaktować się z ambasadą, ale córki powiedziały mi, że same wszystko załatwią. Nareszcie kończy się ta gehenna. Nadal nie mogę w to w uwierzyć... – mówi Krystyna J.
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?