Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Budzą Karola Kinę z Wielenia! Chcą, by im zaśpiewał.

tomasz juckiewicz
Karol Kina z Wielenia kochał śpiewać dla innych. Teraz sam potrzebuje wsparcia. Pokonał sepsę, ale stracił świadomość. Zasnął. Nie ma z nim kontaktu już od ponad dwóch miesięcy

To cud, że Karol Kina z Wielenia żyje. Przynajmniej tak uważają jego najbliżsi i znajomi. Karol od ponad dwóch miesięcy leży w szpitalu w Kościanie. 30-latek z Wielenia pokonał sepsę, ale utracił świadomość. Ma bezwład kończyn, jego oczy są otwarte, choć nie ma z nim kontaktu. Zasnął.

Pomagają mu znajomi z całej Polski. Założyli grupę na facebooku "Budzimy Karola". Służy ona wymianie informacji o jego stanie zdrowia, ale przede wszystkim ustaleniu grafika odwiedzin w szpitalu. Tak, aby zawsze ktoś przy nim był. - Przy łóżku czytamy mu książki, zwierzamy się, śpiewamy, a nawet gramy na gitarze. Robimy wszystko, aby do nas wrócił - mówi Kasia Skwierczyńska. Zrodził się nawet pomysł organizacji koncertu w Wieleniu połączonego ze zbiórką na jego leczenie. Wszystko odbędzie się 30 sierpnia. Karol od wielu lat miał problem z alkoholem. Kilka razy próbował podjąć leczenie, ale szybko z niego rezygnował. Śmierć matki zmieniała jego nastawienie.

- Po pogrzebie żony Karol był zdecydowany na leczenie. Wymyślił sobie, że pójdzie na detoks do Charcic koło Wronek - mówi Jacek Kina, ojciec. Ostatecznie trafił do szpitala neuropsychiatrycznego w Kościanie. - Chciał, abym go zawiózł jak najszybciej, choć nie byłem przekonany do tego miejsca, bo bliżej był Złotów - dodaje.
W trzecim dniu pobytu Karol zaczął gorączkować, miał prawie 40 stopni. Pacjent z sali, gdzie leżał Karol, zadzwonił do jego ojca i powiedział, że z synem jest bardzo źle. Lekarze twierdzili, że gorączka jest wynikiem braku alkoholu w organizmie. Ale pacjent nie dawał za wygraną i znowu zadzwonił. To on podsłuchał rozmowę personelu szpitala o Karolu, kiedy mówili, że "pacjent nam odjeżdża" i przekazał to ojcu Karola. Ten nie wytrzymał. Zabrał rodzinę i pojechał do syna. Okazało się, że w porę.

Rozpoczęła się walka o życie mężczyzny. Przewieziono go do innego szpitala w Kościanie. Najpierw na oddział ratunkowy, później na OIOM. Był w stanie krytycznym. Lekarze nie dawali mu szansy na przeżycie. Diagnoza brzmiała jak wyrok: sepsa w jej najcięższej postaci. Bakteria zaraziła krew, a później przeniosła się na wszystkie komórki i organy. Karol przez blisko 10 dni był w stanie krytycznym. Reanimowano go dwa razy, nawet otrzymał ostatnie namaszczenie. Po czasie organizm zaczął się bronić. Lekarze zaczęli stopniowo odłączać Karola od urządzeń podtrzymujących życie.

Obecnie dalej gorączkuje, choć parametry życiowe poprawiły się. Największym problemem jest brak świadomości. Kiedy ona wróci?
- Nie wiemy. Za kilka dni, tygodni, lat, a może wcale - mówi Jacek Kina. Wspólnie z córką wierzą, że Karol wygra kolejną bitwę. Zawsze mówił, że jest niezniszczalny. Dostał od losu kilka żyć. Pierwsze z nich otrzymał w 2007 roku. Otarł się o śmierć, gdy nagle w domu zachorował. Uratował go telefon na 112. Jesienią zeszłego roku wstawiono mu zastawkę aortalną. - Choć poważnie chorował, to rzadko opowiadał o swoim stanie zdrowia. Wolał mówić o innych. Był wrażliwy. Twierdził, że nie jest z tego świata - mówi Jagoda Kina, siostra Karola.

Karol zawsze krążył swoimi ścieżkami, choć nie zawsze wybierał te właściwe. Jego wielką miłością był śpiew. Ukończył szkołę muzyczną. Odnosił spore sukcesy w konkursach ogólnopolskich, reprezentował Polskę w Mistrzostwach Świata Karaoke w Finlandii. Pracował nad swoją płytą, nawet już współpracował z kompozytorem. Nie zrealizował swojego marzenia. Występował na festynach, piknikach. Miał świetny kontakt z publicznością, dla wielu pozostał charyzmatycznym "Karloosem". Marzyła mu się wielka scena. Chciał, tak jak Britney Spears, jego idolka, zaśpiewać dla kilkutysięcznej widowni. Miał plan, że wyjedzie do Poznania i tam zacznie życie od nowa.

Budzą Karola Kinę z Wielenia - o tym przeczytasz też w Noteckim Tygodniku Pilskim

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czarnkow.naszemiasto.pl Nasze Miasto