Gdy w maju został Pan dyrektorem, szpital miał prawie 11 milionów zł długów, a załoga pisała protesty. Nie bał się Pan tak trudnego wyzwania?W ochronie zdrowie nie ma łatwych przypadków. Są trudne albo bardzo trudne. Sytuacja rzeczywiście była bardzo skomplikowana, ale jednocześnie widziałem tu duży potencjał i wielką szansę, że szpital może stabilnie funkcjonować.
Sytuacja była skomplikowana. To znaczy, że dziś już nie jest?Jest cały czas, ale zdecydowanie wychodzimy na prostą. Pracownicy wykazali się wielką odpowiedzialnością za szpital.
Zgodzili się na obniżkę wynagrodzeń?To było nieuniknione, bo aż 75 procent budżetu stanowiły wynagrodzenia. To zdecydowanie za dużo. Lepiej było pracownikom zgodzić się na obniżkę, niż całkiem stracić pracę w przypadku zamknięcia szpitala. Po negocjacjach wypłaty spadły od 8 do 12 procent. Został też zweryfikowany cały regulamin wynagrodzeń, regulujący choćby różnego rodzaju dodatki do pensji.
Obyło się jednak bez zwolnień z pracy. Zwolnień być nie mogło, bo obecnie mamy minimalną ilość pracowników (ok. 250 osób przyp. red.), by szpital mógł bezpiecznie funkcjonować i realizować kontrakty medyczne.
A co z protestami, które jeszcze kilka miesięcy temu związki zawodowe kierowały w stronę dyrekcji? Poprawiła się zdecydowanie komunikacja między dyrekcją, a załogą. Zaczynamy w końcu jasno mówić o problemach, nawet jeśli są one bardzo poważne.
Poza obniżką wynagrodzenia udało się znaleźć jeszcze jakieś oszczędności? O 9 procent obniżyliśmy koszty zakupów leków i innych materiałów jednorazowych. Mamy też mniejsze stawki za dostawę energii i ciepła.
Ale przez to nie dało się zlikwidować 11 mln zadłużenia?Rzeczywiście do spłaty mamy ciągle tak wysoka kwotę, ale nie wiszą już nad nami komornicy i wierzyciele. Kredyty i inne pożyczki musimy dalej spłacać, ale jest to rozłożone na raty. Nie mamy żadnych zobowiązań wymagalnych.
Jak to?Udało się zobowiązania krótkoterminowe zamienić na długoterminowe. Mam tu na myśli ponad 4 mln zaległości do ZUS i wielu innych wierzycieli. Teraz spłacamy jedną kwotę, rozłożoną na okres ośmiu lat. Jest to nadal wielkie obciążenie, ale dzięki temu omijają nas sprawy sądowe, nie rosną odsetki. Reszta długu to zaciągnięte przed laty kredyty i pożyczki, między innymi na rozbudowę szpitala.
Zmiany zaszły też w dyrekcji.Niedawno nowym zastępcą do spraw medycznych został tutejszy lekarz Marek Łagan. Drugim zastępcą, do spraw administracyjnych jest Barbara Wicher. Obecnie trwa konkurs na naczelną pielęgniarkę. Jeśli konkurs się rozstrzygnie, to wreszcie pięcioosobowy zarząd (dodatkowo jeszcze główna księgowa) będzie mógł działać w komplecie.
Szpital w Czarnkowie wychodzi na prostą - całą rozmowę z Jackiem Pietryką przeczytasz w Noteckim Tygodniku Pilskim
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?