Kłopot był jednak taki, że Białorusin nie miał swojego lekarza rodzinnego, choć pobyt w naszym kraju miał legalny.
W tej sytuacji właściciel gospodarstwa zadzwonił na policję. Funkcjonariusze z komisariatu w Wieleniu wezwali prokuratora i w południe śledczy byli już na miejscu. Ale zgonu oficjalnego nadal nikt nie stwierdził, bo może to uczynić tylko lekarz. I
- I choć już na pierwszy rzut oka było widać, że mężczyzna umarł raczej śmiercią naturalną (zresztą skarżył się wcześniej gospodarzowi, że źle się czuje) niezbędne było przewiezienie go do naszego prosektorium w Trzciance - opowiada prokurator Iwona Fiałkowska . A trzeba wiedzieć, że prokuratura ma podpisaną umowę z firma przewożącą nieboszczyków na badania, stosowny samochód więc przyjechał.
Potem wezwano lekarza biegłego sądowego z Poznania, który musiał ocenić czy to był zgon naturalny, czy też może jednak nie. Nie wiedząc żadnych obrażeń na ciele mężczyzny uznał, że nie doszło do przestępstwa i nie wykonał już sekcji zwłok. Pobrał jedynie krew do dalszych badań.
Prokuratura zawiadomiła konsulat Białorusi, ten rodzinę. I potem już poszło z górki.
- 2 października wydaliśmy przedstawicielowi firmy pogrzebowej z Ukrainy, który miał pełnomocnictwo od rodziny - dodaje prokurator Fiałkowska.
Ten przypadek dowodzi, jednak że nadal nie jest u nas uregulowana sprawa wypisania aktu zgonu dla osób nieubezpieczonych, obcokrajowców, czy bezdomnych. Normalnie wydają je lekarze rodzinni, w takich sytuacjach nie ma kto tego zrobić.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?